Młoda Anna Boscardin (1888-1922) dzięki łasce Bożej pokonała różne przeszkody i dalej służyła tym, którzy borykali się z własnymi problemami. Jej ojciec przyznał w toku śledztwa, które doprowadziło do beatyfikacji córki, że był agresywny, stosował przemoc i zmagał się z napadami alkoholizmu, co zmusiło młodą dziewczynę i jej matkę do częstego szukania bezpieczeństwa w postaci ucieczki z domu rodzinnego.
Uczęszczanie do szkoły było dla młodej Annette rzadkim przywilejem, jak ją najczęściej nazywano. Często musiała opuszczać zajęcia, aby pomagać rodzinie w domu i przy zbiorach pól. Kiedy mogła uczęszczać do szkoły, często rozpraszała ją praca jako służąca u pobliskiej rodziny.
Annette nie była dobrze oceniana przez rówieśników. Niewielu uważało ją za atrakcyjną, a wielu mówiło o jej przeciętnej inteligencji. Często była krytykowana za to, co wielu uważało za przeciętność. Miejscowy ksiądz przyznał jej przydomek „gęś” w związku z jej powolnością.
Duch świata, który ją odrzucił, nie był konkurentem ducha adopcji tej umiłowanej córki Ojca. Annette miała głęboką i trwałą wiarę, która ją definiowała. Dzięki temu mogła wcześniej przystąpić do I Komunii Świętej i wcześniej przystąpić do działającego w parafii stowarzyszenia „Dzieci Maryi”. Katechizm, który podarował jej ksiądz, stał się symbolem jej nieugiętej wiary i został znaleziony w jej kieszeni, gdy zmarła.
Pomimo braku wsparcia ze strony pastora – który uważał, że nie jest w stanie wiele w życiu osiągnąć – Annette jako zakonnica pragnęła całkowicie oddać się Bogu. Kiedy jednak złożyła podanie do zakonu, jako powód odrzucenia podano jej powolność. Ksiądz wskazał, że potrafi przynajmniej obrać ziemniaki dla wspólnoty. Siostry św. Doroty w Vicenzy we Włoszech przyjęły ją w 1904 roku, nadając jej imię Siostra Maria Bertilla. Jak powiedziała matce przełożonej, jej jedynym pragnieniem było „zostać świętą”.
Siostra Maria Bertilla była gotowa pójść tam, gdzie Bóg jej chciał. Ale wydawało się, że czekają ją proste zadania. Pierwszy rok w klasztorze spędziła na pracach służebnych, których nikt inny nie chciał, choć ona chętnie je podejmowała. W następnym roku została przeniesiona do szpitala, gdzie najpierw ograniczono ją do pracy w kuchni, a potem przydzielono ją do pracy z pacjentami.
Jako misjonarka chorych i marginalizowanych, Siostra Maria Bertilla odnalazła swoje powołanie. Szczególnie zależało jej na pomaganiu najmłodszym i pozbawionym nadziei na przeżycie. Personel medyczny szpitala chętnie docenił jej dar służenia osobom cierpiącym i bliskim śmierci.
W 1915 roku szpital zapełnił się żołnierzami rannymi podczas I wojny światowej. W ciągu kilku lat szpital znalazł się na pierwszej linii frontu walk. Siostra Maria Bertilla napisała w swoim pamiętniku: „Oto jestem, Panie, aby pełnić Twoją wolę, cokolwiek się stanie – czy to życie, śmierć, czy terror”.
Kiedy na jej miasto zrzucono najcięższe bomby, siostra Maria Bertilla chętnie zdecydowała się pozostać przy łóżkach rannych, zwłaszcza tych, którzy nie mogli się poruszać. Jej obecność pocieszała, przynosząc przekąski i modląc się z nimi. Podczas jej beatyfikacji i kanonizacji obecni byli niektórzy ranni, którym służyła.
Jej życie naznaczone było chęcią wychodzenia w miłości i służbie innym, oddawania tego, z czego niewiele otrzymała, wyrzeczenia się swojej woli na rzecz Bożej. Zmarła na bolesny guz w wieku 34 lat 20 października 1922 roku.
Jej święto przypada 20 października.